Renata Wójcik
Matura 2014 to wyzwanie dla drugiego rocznika licealistów naszej szkoły. Po udanym ubiegłorocznym debiucie nadszedł czas na następne „pokolenie” abitutrientów. Podopieczni pani wychowawczyni Hanny Materny podeszli do swojego zadania poważnie, ale i bez wielkiego zdenerwowania. Wielokrotnie opracowane różne arkusze, testy, ćwiczenia dawały im poczucie, że egzamin powinien pójść dobrze….
Oczywiście, tuż przed językiem polskim na gorąco typowano „pewniaki”, komentowano „przecieki” i inne plotki, przeczucia. Na szczęście temperatura na hali skutecznie studziła rozgorączkowanych licealistów, wprawiając ich w refleksyjne skupienie przekształącające się na końcu egzaminu nawet stan intelektualnej anabiozy. Każdy też miał swoje sposoby na kumulację i uwalnianie energii mentalnej – przeciąganie się (Maciek), reiku (Karolina), koncentrujące mikrodrzemki (Grzegorz), a nawet ziewanie (Daniel). Z pewnością nikomu nie brakowało waleczności. Bitewne odgłosy z nad arkuszy maturalnych żywo unosiły się w postaci zawijasów wykonywanych przez długopisy i różne przybory pomocnicze.
„Potop” i „Wesele” rozpędziły machinę maturalną. Następny dzień to już spotkanie z królową nauk. Na każdego ucznia czekała już na stoliku książeczka ze wzorami w ciepłej czerwonej okładce, a tuż obok, jak anioł stróż dobrych obliczeń, niczym modlitewnik, leżał w czarnej okładce mały kalkulator… Środa to sprawdzian z umiejętności posługiwania się językiem obcym – all right?… Good luck, my friends!
dzu