Grażyna Grzegorczyk

   Ósmy czerwca 2020, wielkie poruszenie… Może to na ulicach Warszawy typowe dla poniedziałków odmrażającego się miasta, ale w sercach maturzystów – nadzwyczajne!

   Gdy nauczyciele napomknęli nam z cicha, że pod szkołą mamy stawić się, kiedy ranne wstają zorze – czy też niedługo potem, bo o 7.50 – nie wierzyliśmy. A raczej nie chcieliśmy wierzyć. Niejednemu – a z pewnością mi – życie przeleciało przed oczami.  To już poniedziałek! Ten poniedziałek!.. „Starość, nie radość”- rzecze przysłowie.                                     

   Pora na sprawdzenie dojrzałości.

   Jednak, czy „nie przejrzeliśmy” przypadkiem przez tę kwarantannę? Czy nasza wiedza nie opadła wraz z kwiatami kasztanowców?… Miejmy nadzieję, że nie. Odpowiedź na te pytania jeszcze przed nami, ale wiemy już, co się z tym wszystkim wiąże.

   Mianowicie, nasza matura przyjęła wygląd istnego wesela – zatem, do schumanowskiej chaty wrzucamy gromadę przestępujących z nogi na nogę maseczek (synekdocha), pięć gołębi spacerujących po szkolnym boisku, zerkających z pogardą na legalne/nielegalne zgromadzenie rozespanych chochołów, zatroskaną jak zwykle naszym losem Panią Dyrektor, gorliwie dbające o higienę miejsca pracy Panie Woźne i naszych niezastąpionych Nauczycieli w przyłbicach. To tyle z  tego „Wesela”. A co z tego wyjdzie? Historia – w sierpniu – pokaże.

                                                                                              Joanna Szafrańska kl. 3A

Skip to content
This Website is committed to ensuring digital accessibility for people with disabilitiesWe are continually improving the user experience for everyone, and applying the relevant accessibility standards.
Conformance status