Renata Wójcik
Klasa 2A – po miesiącu jakże wyczerpującej oraz intensywnej pracy – postanowiła na chwilę zanurzyć się w błogi „wakacyjny” czas. Zorganizowanie wycieczki było dla nas nie lada wyzwaniem – nie obyło się oczywiście bez poślizgów, ale dzięki temu zdobyliśmy wskazówki na przyszłość. Naszym celem stał się Kraków – bratnia dusza Warszawy…
Jak zwykle promiennie uśmiechnięta wychowawczyni powitała nas na dworcu, co nawet zmęczonym i niewyspanym dało energię na całą wycieczkę. Objuczeni bagażami, po zaskakująco krótkim czasie znaleźliśmy się w dawnej stolicy Polski. Nasz hostel, położony w wyjątkowym miejscu (zaraz przy Sukiennicach) oraz o jeszcze bardziej wyjątkowej nazwie „Let’s rock” stał się naszą bazą wypadową.
Pierwszego dnia pojechaliśmy do kopalni soli w Bochni. Nie dość, że nauczyliśmy się wiele o ludziach, którzy tam pracowali, to mogliśmy się też poczuć jak oni, jeżdżąc podziemną kolejką i pływając po słonej rzece, wynurzającej z najskrytszych zakamarków białych skał. W czasie wolnym kilkoro śmiałków podjęło się zjechania z ogromnej ‘’zjeżdżalni’’, kiedyś używanej przez górników. Dla niektórych zjazd był miłą odmianą i ciekawą rozrywką, dla innych zaś powrotem do dzieciństwa…
Nasz kolejny dzień zaczęliśmy od zwiedzenia Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ciekawy wykład o nieskończoności w matematyce zwieńczyliśmy warsztatami i zwiedzeniem samej uczelni. Jak wiadomo, nie każdy jest biegłym matematykiem, więc dla humanistów również zostały przewidziane zajęcia. Udaliśmy się do Muzeum Narodowego, gdzie obejrzeliśmy wystawę o rzemiośle artystycznym i poobcowaliśmy ze sztuką podczas warsztatów o interpretacji obrazów w kontekście literackim. Po obiedzie nadszedł czas na niespodziankę, którą przygotowała dla nas pani Krzyszczuk, a był nią Dom Strachu. Dzięki niemu, październikowa wycieczka zapadnie w pamięć do końca życia – zwłaszcza grupce „najmężniejszych” chłopaków z naszej klasy, którzy okazali się świetnymi sopranistami. Nie mogę nie wspomnieć o mojej wspaniałej drużynie, która bez wahania przeszła całą trasę.
Wieczór spędziliśmy w Teatrze Starym, który mogliśmy po przedstawieniu zwiedzić od kuchni. Po pełnym dniu wrażeń, z uśmiechem na twarzach udaliśmy się na spoczynek…
Ostatni dzień zaczęliśmy od spaceru na dworzec, by zostawić rzeczy w bagażowni. Już bez zbędnych toreb i plecaków zwiedziliśmy Muzeum Lotnictwa, gdzie uroczy pan przewodnik raczył nas z życia wziętymi, przeróżnymi anegdotami. Popołudnie spędziliśmy w ciekawym muzeum w podziemiach Sukiennic.
Do Warszawy wróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni. Naładowani pozytywną energią, jesteśmy gotowi do dalszej pracy, a miłe wspomnienie krakowskich kamieniczek i klasowych żartów na pewno nam w tym pomoże.
Ala Zuziak 2A