Grażyna Grzegorczyk
Tytuł niniejszego artykułu to jednocześnie tytuł wiersza naszej licealistki, Weroniki. Wschodzący talent liryki młodego pokolenia z przyjemnością ujawniliśmy na wczorajszym Wieczorze Uczniowskiej Poezji.
Utwory Weroniki to poezja z powodzeniem łącząca walory intelektualnej refleksji z emocjonalnym obrazem wrażeń podmiotu lirycznego i jego subiektywną podmiotowością. Znajdziemy w nich metaforykę budującą nastrój, odczucia oraz śmiałe pytania, sugestie dotyczące naszej rzeczywistości. Wiersze cechuje dojrzałość, wrażliwości i krytycyzm. Obok fascynacji pięknem i podkreślenia afirmacji, zaangażowania pojawiają się niepokojące antytezy – zwątpienie, świadomość negatywnych zjawisk, samotność i bezsilność. Wyważona otwartość interpretacyjna wierszy Weroniki subtelnie, ale i konsekwentnie prowadzi grę z czytelnikiem: z każdą kolejną chwilą lektury tych utworów ulegamy coraz bardziej potężnej magii liryki – poezji stwarzającej szlachetną część człowieczeństwa.
Przed nami następne spotkania poetyckie. Z chęcią spotkamy się tam również z Twoimi wierszami… Dzu

„operacja Generacja Z.1296
stan: operacja nieudana
akta: utajnione
następna operacja: G************ /brak danych”
głuche miasto
chowa się i wybija w powietrze,
budynki od tak mogą po prostu zniknąć.
na powierzchni porusza się on,
kroki po głuchym mieście
wzburzają mieszkańców.
beton kruszy się, fioletowa stal błyszczy w słońcu.
beton nadal kruszy się
i nagle głucha cisza.
świerszcze przeżyły,
tylko one dały radę.
czy można bronić to co się zniszczyło?
na pytanie
kto ustala moralne zasady?
nie używa się już znaku zapytania.
zapomniane miasta tworzą ludzie,
którzy boją się zapytać
czy ten pociąg jedzie do […]?
nie potrafią zająć się sami sobą.
brudni, żyją w ciągłym bałaganie.
próbują udowodnić sobie i innym,
niesłychane rzeczy
i zaufać
niesłychanym ludziom.
po zepsutym betonie i odjeżdżającym pociągu
z chowanego miasta

„powtarzalny napad”
zapisujemy, uwieczniamy
robimy zdjęcia,
malujemy,
nagrywamy.
ciągle wciskamy przycisk
f i l m o w a n i e
widzę najpiękniejszy odcień borówek,
najnowsze farby w sklepie,
listek młodej wierzby dopiero co rozkwitłej,
zagięty róg plakatu.
a na nim drzewo, i liście, kora tak wyraźna
prawie odnoszę wrażenie, że mnie podcina.
korzenie niewidoczne ale tak przenikające,
jakby ziemia niewidzialną się stała
i planujące zamach.
już wyobrażam sobie, że mnie ściskają za gardło
krępują ręce i nogi.
niesłychana siła przyciska mnie do ziemi,
próbując mnie pod tę ziemię wprowadzić
i nauczyć mnie oddychać razem z mrówkami,
dżdżownicą, i kretem, który ryje ziemię.
a z jego ostatniej nory echo rozchodzi się po wszystkich tunelach.
dochodzi do mnie i słyszę,
krzyk zbulwersowanej ogrodniczki.
a ta sypie proszek, by już nigdy nie wchodził na jej teren.
duszący zapach, kwaśny smak dociera do mnie
i krzywię się, tym bardziej nie chce wchodzić pod tą niewidzialną ziemię.
w oddali świeci słońce,
chłodny wieczór serwuje nam na kolację
niebo o każdym kolorze
i słodki pisk ptaków,
które już niedługo będą uciekać za morze.
ponownie przeraża mnie świat,
któremu oddałam swoją duszę i myśli,
ponieważ zostawiamy kawałki siebie
we wszystkim, co kochaliśmy. i znowu się łamie [serce].