Renata Wójcik
Energetycznie! Tak właśnie było na walentynkowej dyskotece szkolnej! Samorząd szkolny pod opieką pana Michała Szwedo jak zwykle spisał się na medal! Zabawa była wspaniała, nastrój wyśmienity, a pozytywne emocje sypały uśmiechami na prawo i lewo!
Przygotowanie sprzętu nagłaśniającego, konsoli didżeja i sympatycznych dekoracji nie było dla uczniów żadnym problemem. Młodzież od razu przystąpiła do zabawy, wyraźne rytmy podziałały na zmysły, a kolorofony migające rozmaitymi barwami przenosiły w egzotyczny świat pozaszkolnej swawoli… Nawet pan Szwedo ze stoickim spokojem czuwający nad przebiegiem imprezy poruszał do taktu swoją stopką i podkręcał czasem głośność.
Z głośników leciały hity, szminki na ustach czerwieniły się (tak, tak, Aneto…), rozpuszczone włosy wirowały jak pióra (to nie ja – DZU), a wszyscy udowadniali, że ze sprawności w wyginaniu się należy im się szóstka z wuefu…
Na szybach okiennych podświetlane półmrokiem wieczoru czerwieniły się walentynkowe serca z napisem „ZS 113” – czy to miłość do szkoły? Raczej podkreślenie, że szkoła to ludzie, znajomi, przyjaciele, a nie tylko lekcje i przedmioty. Wtedy takie serduszko staje się naprawdę bliskie…
Cóż, więc i ja uległem nastrojowi powitania ferii, zwiastowania wiosny, wyzwolenia dobrego nastroju – porwałem do tańca panią Gosię Walkiewicz! I niech żałuje, kto nie tańczył…
Jednak królem parkietu był chyba Karol. Wyróżniał się żółtą, słoneczną koszulką. Pojawiał się przy każdym przeboju i „wyrywał” do tańca kolejne dziewczyny! Tylko makarenę wykonywał solo, ale za to tak, że nie sposób było tego nie zauważyć! I niech żałuje, kto nie widział!…
dzu